Dziś poleciał dalszy ciąg akcji rozbierania wszystkiego co możliwe. Wyleciała ze środka calutka tapicerka. Większość poszła do kosza, ale płyty pilśniowe prawdopodobnie obijemy czymś gustownym i zamontujemy z powrotem. Masterem-tapicerem został dziś Gumiś. Ja się zająłem kabiną kierowcy. Pozbyłem się foteli oraz deski zegara. Ogarnąłem trochę resztki blach, które walały się w kawałkach po kabinie. Wyjęte zostały pozostałe szyby boczne(ile z tym jest zachodu...).
Swazy garniał pod maską i podwozie i tak się rozpędził, że aż odłączył wał napędowy od skrzyni, i chciał już zrzucać silnik. Ledwo go powstrzymaliśmy po przemyśleniu sprawy. Najpierw odłączymy kabinę od ramy, wtedy dostęp do silnika jest perfekt i nie trzeba go będzie prawdopodobnie wyciągać. Generalnie w kabinie została kolumna kierownicza, której nie planujemy wykręcać oraz deski na podłodze w części karawaningowej. Blachy jest bardzo dużo do czyszczenia i spawania. Na szczęście będzie piaskarka i myślę, że jakoś to sprawnie pójdzie. Na koniec kilka ładnych zdjęć z dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz