Zaczęliśmy się zastanawiać jak tu ugryźć deski, aby zostały na później. No cóż, po kilku próbach Swazy stwierdził, że nie da się ich normalnie wyciągnąć. Zaczęliśmy je łamać, oraz próbować wybijać z nich pordzewiałe śruby. Jednak nie były aż takie zdrowe na jakie wyglądały. Później położy się płytę OSB albo dotnie nowe deski.
Po deskach przyszła pora na podnoszenia. Samochód stoi pod wyciągiem, więc było ułatwione zadanie. Tak ułatwione, że i tak ze dwie godziny to robiliśmy w dwie osoby. Na początku podnosiła się jedynie prawa strona... Męczarnia, poprawianie, szukanie gdzie haczy. W końcu okazało się, że to dźwignia ręcznego... Pod odpięciu jakoś już to szło. Kilka przewodów, węży i daliśmy radę. Ja przechylałem ramę a Swazy ciągnął ramę na kołach. W końcu stało się! Mamy samochód w dwóch upragnionych częściach.
Plan na jutro, póki nie ma aktywnej piaskarki: Wyciągnąć skrzynię biegów, obejrzeć most i pewnie coś nam jeszcze wpadnie do głowy. Może poleci skrzynia do rozbiórki, albo się coś poczyści już lekko.
Na koniec Swazy na zglebionym Żuku ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz