Wczoraj rama wyjechała na zewnątrz. Zaczęliśmy ją szczotkować kątówką, lecz trochę to opornie idzie. Dziś pomyśleliśmy, że jak już piaskujemy karoserię, to ramę też. Na szczęście nie jest przegnita. Jest w bardzo dobrym stanie. Sto razy lepszym niż wierzch. Na śmieci poleciały również przewody hamulcowe. Nie nadawały się niestety już do niczego.
Zastosowaliśmy delikatny podział pracy. Ja i Gumiś - buda. Patryk i Swazy - Rama. W budzie dalej wyciągaliśmy co można było. Ja zająłem się demontażem "instalacji elektrycznej". Nie jest ona jakaś rozbudowana. Tylko kilka kabelków.
Poza tym do wyjęcia została pompa hamulcowa , kilka węży i linek oraz pedały. Jakoś to poszło. Niestety nie obyło się bez zadrapań na dłoniach. Wszystko jest zaspawane rdzą...
Swazy standardowo poleciał z robotą daleko do przodu. Zdemontował wał napędowy oraz skrzynię biegów. Silnik na czas transportu ramy trzymał się na słowo honoru. Oparliśmy go śrubami od skrzyni o jedną z desek z bagażnika. Jakoś udało się dotransportować ramę na miejsce i zakończyliśmy dzień roboczy.
Dzisiaj głównym celem było wyciągnięcie silnika. Na pierwszy ogień wyleciało całe sprzęgło razem z kołem zamachowym. Tarcza ścierna jest do zmiany, bądź regeneracji a łożyska do zmiany. Przy okazji rozkręciłem skrzynię biegów w celu oceny trybów na wałkach. Ze wstępnej analizy do zmiany są jedynie synchronizatory oraz łożyska.
Po tym przyszła kolej na podniesienie serca. Podciągnęliśmy ramę pod wyciąg no i jazda. Pasy za uszy w silniku i hop do góry. Wyszło bez oporu. Silnik na wózek i niech tak stoi. Gumiś jedynie zdemontował kolektor ssący oraz pokrywę zaworów. Nie ma na szczęście żadnego galaretowatego oleju, ale głowica i tak leci do remontu. Uszczelka pod nią jest w marnym stanie.
Chcieliśmy jeszcze dzisiaj zdemontować zawieszenie. Niestety spawy z rdzy tak mocno trzymają śruby, że nawet Swazego przyjaciel - pneumatyk - nie dał rady. Trzeba będzie kombinować...
A na zakończenie wpisu - wakacyjny motyw. Plaża na pace!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz