środa, 9 lipca 2014

Rozbiórka na części pierwsze

Przez ostatnie dwa dni dalej działaliśmy w kierunku rozmontowania machiny na drobne części. Ciekawe, czy my to w ogóle złożymy. Na pewno nie pójdzie to tak szybko jak demontaż...

Wczoraj rama wyjechała na zewnątrz. Zaczęliśmy ją szczotkować kątówką, lecz trochę to opornie idzie. Dziś pomyśleliśmy, że jak już piaskujemy karoserię, to ramę też. Na szczęście nie jest przegnita. Jest w bardzo dobrym stanie. Sto razy lepszym niż wierzch. Na śmieci poleciały również przewody hamulcowe. Nie nadawały się niestety już do niczego.


Zastosowaliśmy delikatny podział pracy. Ja i Gumiś - buda. Patryk i Swazy - Rama. W budzie dalej wyciągaliśmy co można było. Ja zająłem się demontażem "instalacji elektrycznej". Nie jest ona jakaś rozbudowana. Tylko kilka kabelków.

Poza tym do wyjęcia została pompa hamulcowa , kilka węży i linek oraz pedały. Jakoś to poszło. Niestety nie obyło się bez zadrapań na dłoniach. Wszystko jest zaspawane rdzą...



Swazy standardowo poleciał z robotą daleko do przodu. Zdemontował wał napędowy oraz skrzynię biegów. Silnik na czas transportu ramy trzymał się na słowo honoru. Oparliśmy go śrubami od skrzyni o jedną z desek z bagażnika. Jakoś udało się dotransportować ramę na miejsce i zakończyliśmy dzień roboczy.



Dzisiaj głównym celem było wyciągnięcie silnika. Na pierwszy ogień wyleciało całe sprzęgło razem z kołem zamachowym. Tarcza ścierna jest do zmiany, bądź regeneracji a łożyska do zmiany. Przy okazji rozkręciłem skrzynię biegów w celu oceny trybów na wałkach. Ze wstępnej analizy do zmiany są jedynie synchronizatory oraz łożyska.



Po tym przyszła kolej na podniesienie serca. Podciągnęliśmy ramę pod wyciąg no i jazda. Pasy za uszy w silniku i hop do góry. Wyszło bez oporu. Silnik na wózek i niech tak stoi. Gumiś jedynie zdemontował kolektor ssący oraz pokrywę zaworów. Nie ma na szczęście żadnego galaretowatego oleju, ale głowica i tak leci do remontu. Uszczelka pod nią jest w marnym stanie.



Chcieliśmy jeszcze dzisiaj zdemontować zawieszenie. Niestety spawy z rdzy tak mocno trzymają śruby, że nawet Swazego przyjaciel - pneumatyk - nie dał rady. Trzeba będzie kombinować...

A na zakończenie wpisu - wakacyjny motyw. Plaża na pace!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz